piątek, 24 września 2010

2. Postrig

Bohaterka przeszła właśnie od chęci samounicestwienia do całkiem opłacalnej twórczej ekspresji.

Początkowo zidentyfikowała w sobie wzbierającą falę autoagresji. Duch opowieści starał się uzmysłowić bohaterce, że wszystko to przez jej dziwnie pojmowany honor. Gdyby wszak nie on, spokojnie pozwoliłaby sobie na złość i pretensje do kilku osób na tym świecie, a tak światopoglądowy peryskop ma o jedno kolanko za dużo i cała złość łypie okiem na samą bohaterkę.
Była już o krok od drastycznych cięć. Przypływ rozpaczy i bezradności spowodowanej tym , że nie jest w stanie ugłaskać parteru piramidy potrzeb Maslowa (wyższa siła ekonomiczna) miały stać się przyczynkiem do obcięcia włosów. A wiadomo, czym są włosy dla kobiety.
Trzymała w rękach nożyczki i siedziała naprzeciw lustra, jedynego obserwatora dramatycznej sceny. W tym momencie przez komunikator internetowy odezwała się koleżanka będąca wyraźnie w stanie upojenia alkoholowego. Bohaterka przepełniona goryczą postanowiła nią oblać klawiaturę i jęła przekonywać dziewczynę o beznadziei sytuacji, w której się znajduje. Nie otrzymała jednak czułych poklepań, w zamian została zasypana serią niewrażliwych pytań z cyklu "ale zetniesz się na jeżyka czy na łyso ? tak na chłopaka po prostu , czy jak skinhead?". Najprawdopodobniej to właśnie zdegustowanie na tak techniczne rozpatrywanie bólu egzystencjalnego bohaterki spowodowało, że nic sobie nie ukróciła -no, może pławienie się we własnej niedoli.

Duch opowieści postanowił wykorzystać chwilę i naszkicować bohaterce kawałek żywota.
Naraz to przypomniała sobie, że zabieg obcinania musi jakoś kojąco wpływać na jej zszarganą psychikę. Rozdziały , które chciała zamknąć przypieczętowywała zazwyczaj obcięciem na króciutko paznokci. Bynajmniej, nie było to flirtowanie z okultystycznymi praktykami-bohaterka daleka była od przydawania tego typu sensów swoim działaniom. Zamyśliła się nad własnym rytuałem. Było to z jednej strony proste pozbycie się materii ( i to materii własnego ciała) pamiętającej, często dotykającej spraw przeszłości. Z drugiej strony, bardzo lubiła uczucie , gdy obnażone z paznokciowej tarczy opuszki stawały się wrażliwsze na dotyk, wyczulone na kontrasty. To wyraźniejsze doświadczanie świata jest przydatne przy zmianach.

Zadowolona, że oto rozgryzła jedną z wielkich prawd rządzących nią samą -której przecież nie rozumiała- otworzyła ostatni dżem na kolację. Wyjadała powidła łyżeczką i popijała je czarną herbatą. Te dobre bodźce zewnętrzne pomagały spojrzeć spokojniej na jej sytuację. Wzięła więc nożyczki i pocięła swój stary kapelusz po ojcu na broszki, które później sprzeda.
Twórczo wykorzystała zapędy do rżnięcia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz